Pochodził ze zubożałej rodziny, o silnych patriotycznych tradycjach, która ledwo wiązała koniec z końcem. Miał wpojoną od dziecka pracowitość i poświęcenie dla ojczyzny, co często dawało się potem we znaki jego współpracownikom, gdy został prezydentem stolicy. Już zdobycie wykształcenia i zawodu zmusiło go do ogromnych wyrzeczeń i żelaznej dyscypliny. Niezywkłą pracowitość i poświęcenie dla sprawy przejawiał do końca życia. Zdarzało mu się, że budził swoich podwładnych w środku nocy, by wezwać ich do pracy. Jeden z jego współpracowników Jan Hoppe wspominał, że pewnej nocy około godziny drugiej zdzwonił w jego mieszkaniu telefon. Kiedy odebrał, usłyszał w słuchawce głos prezydenta; - „To świetnie, że pana złapałem, chciałbym z panem trochę popracować” . Zaspany Hoppe zapytał: „O której i gdzie?” „Jak to o której?” – zdziwił się prezydent - "Zaraz. A skoro pan jest w domu, to zaraz wysyłam samochód”. Pracowali do rana. To zdarzenie Jan Hoppe opisał w książce „Wspomnienia, przyczynki i refleksje” wydanej w Londynie w 1972 r.
Więcej informacji, ciekawostek i materiałów dotyczących Stefana Starzyńskiego znajdziesz na dalszych stronach naszego serwisu.